Dzisiejsze czytanie: Księga Liczb 31 / Księga Przysłów 22 / Ewangelia Jana 4

(23) Lecz nadchodzi godzina, a nawet już jest, kiedy prawdziwi czciciele będą Ojcu cześć oddawać w duchu i prawdzie. Ojciec pragnie mieć takich właśnie czcicieli.
(24) Bóg jest duchem, a ci, co Go czczą, winni Mu oddawać cześć w duchu i prawdzie”.” (Jana 4:23-24)

Zamknięte na spust kościoły w katolickim kraju to nie senne marzenia ateisty, ale rzeczywistość w Polsce AD 2020. Co z tego faktu wynika? Eksperyment, na ile duchowa jest relacja przeciętnego Polaka z Bogiem. Czy Bóg mieszka tylko w świątyni? I to nie tej, gdzie sam deklarował, że zamieszka, czyli w dawno nieistniejącej świątyni w Jerozolimie, ale również w tych wyrastających jak grzyby po deszczu w Polsce Ludowej (wyraźnie słyszalny chichot historii). Czy możliwe jest, że Pan Jezus, którego ciało rzekomo wierni spożywają podczas mszy, przenosi koronawirusa? A tak autorytatywnie, chcąc nie chcąc, stwierdził Episkopat, który zalecił ,,komunię duchową”. Tak, wiem, właściwości fizyczne eucharystii nie ulegają zmianie, zmienia się tylko jej substancja (jak utrzymuje kościelny dogmat, powtarzający słowo w słowo zdyskredytowaną w późniejszych wiekach teorię Arystotelesa). Tak się jednak nieszczęśliwie składa, że ten sam Pan Jezus zamieniał wodę w wino w sposób jak najbardziej fizyczny, bo inaczej musiałby tłumaczyć skonsternowanym biesiadnikom, że pijąc wodę, tak naprawdę piją wino. A jeśli sądzą inaczej, są odstępcami od jedynej świętej wiary. Tak więc koronawirus mówi ,,król jest nagi” – i to nie wcale Panu Jezusowi, bo On pozostaje naszym królem, ale ludzkiemu dogmatowi z XIII wieku, nie do utrzymania już przy pierwszym uderzeniu pandemii. To zresztą tylko jeden przykład z dokonań wirusa-reformatora.

Przywilej święcenia pokarmów, dotychczas zarezerwowane jedynie dla kapłana, nagle został anulowany przez skromnego azjatyckiego wirusa, który przypomniał ludziom, że błogosławienie darów, w tym pokarmów, od Ojca, może odbywać się w domu i być dokonywane przez zupełnie niespecjalną osobę, w zupełnie niespecjalnym miejscu i w zupełnie niespecjalnych warunkach.

A co ze spowiedzią? Sam papież Franciszek przyznał, że wierni mogą wyznać grzechy bezpośrednio samemu Bogu. To, czego nie była w stanie w pełni dokonać reformacja z XVI wieku, z dnia na dzień dokonał chiński wirus, a księża na wyścigi zaczęli powtarzać wiernym, że nie muszą im się spowiadać, mogą przyjmować Jezusa duchowo, a tak w ogóle, broń Boże, żeby nie przychodzili do kościoła. Księża w kamerkach internetowych, siedzący na kanapach w mało kościelnych strojach, zaczęli przypominać zwykłych ludzi, jakimi zresztą są, a o czym niektórzy przez ostatnie 2000 lat zapomnieli.

I wszystko to ma miejsce podczas świąt wielkanocnych, których nieodłączną część stanowią obrzędy związane z kościołem i osobami duchownymi. Czy ten czas zostanie przeznaczony na lekturę Biblii, rozważania o zmartwychwstaniu w naszym życiu i modlitwę? Koronawirus mówi ,,sprawdzam”. A właściwie nie koronawirus, tylko Bóg, który zna nasze serca. A teraz widzi również uczynki, kiedy wierni są zmuszeni do odpowiedzi na jedno z najważniejszych pytań w życiu: ile w ich ,,wierze” jest wiary, a ile ceremoniałów, które są elementem tradycji, ale z Bogiem nie mają nic wspólnego (przynajmniej On nic takiego od ludzi nie wymagał).

Koronawirus powiedział ,,król jest nagi” eucharystii, spowiedzi, święceniu pokarmów czy konieczności uczestniczenia w mszy. Otwartym pozostaje pytanie, ilu wiernych powtórzy te słowa za koronawirusem, orientując się w końcu, że ,,prawdziwi czciciele oddają cześć Ojcu w duchu i prawdzie” w dowolnym miejscu, a nie na tej bądź innej (nie)świętej górze.