Spis treści
„Osobista relacja z Jezusem” to słowo klucz chrześcijaństwa ewangelikalnego. Jednak biblijne świadectwo demonstruje nie prywatną relację ze Zbawicielem, co stanowi raczej produkt kultury XX-wieku nastawionej na indywidualizm, ale współuczestnictwo w ciele Chrystusa (1 Koryntian 12) – wraz z innymi członkami tego samego ciała. W końcu modlitwa, której uczył Chrystus, zaczynała się od słów: „Ojcze nasz…”, a nie „Mój ojcze…”, a Paweł pisze 53 razy „nasz Pan”, a tylko raz „mój Pan”. Wg Pawła ” Chrystus umarł za nasze grzechy” (1 Koryntian 15:3), a nie za „twoje”, „moje” czy „Pawła”.
Pojednanie z Bogiem przez krzyż nie jest jedynie „poruszeniem” ludzi w ich osobistym doświadczeniu – jak pisał Kenneth E. Bailey 1. W końcu „Bóg tak umiłował świat, że dał swojego jedynego syna” (Jana 3:16).
Krótki cytat, który dobrze ilustruje indywidualizację chrześcijaństwa:
Wyrażenie „osobista relacja z Jezusem” było praktycznie niespotykane aż do czasów współczesnych. Tak naprawdę, jeśli skorzystamy z wyszukiwarki Google Books Ngram, by wyszukać frazę pod kątem występowania w druku przed 1960 r., praktycznie nie istnieje. Ale od połowy lat 60. XX wieku notuje gwałtowny wzrost. Oto kluczowa kwestia: gwałtowny wzrost języka religijnego, który zrównuje chrześcijaństwo z osobistą relacją ze Zbawicielem występuje równocześnie z szybkim rozwojem języka kultury, w którym wszystko, co osobiste, zaczyna dominować ten obszar. Współczesny kościół zaczyna mówić o osobistej relacji z Jezusem, wchodząc niepostrzeżenie w erę „Ja” z jej monomaniakalną koncentracją na sobie samym. To nie może być zbiegiem okoliczności.
Chad Bird, Upside-Down Spirituality
Czytaj także: Jak wyglądały ostatnie dni w życiu Pana Jezusa na ziemi