Źródło zła: trzy spojrzenia w Biblii. Oto w co wierzył Jezus

Czytając Ew. Marka 7 mamy wrażenie, że idziemy wśród stoisk, gdzie sprzedawcy zachęcają nas do skorzystania z ich oferty. Która propozycja wyda nam się atrakcyjniejsza? Tym razem jednak nie chodzi o najnowszy produkt, ale o wizję świata. A konkretniej, co powoduje, że na świecie istnieje zło.

Wizja 1 (źródło zła): winne jest przekraczanie przykazań ludzkich

Na początek podchodzimy do stoiska skuszeni obecnością popularnych duchowych nauczycieli religijnych. W Ewangelii ich rolę pełnią faryzeusze. W rozdziale 7. ganią oni Jezusa, bo jego uczniowie przekraczają „tradycję starszych”, tzn. „jedzą chleb nieumytymi rękoma”. Ewangelista dodaje komentarz: „Faryzeusze bowiem i wszyscy Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli dokładnie nie umyją rąk. I po powrocie z rynku nie jedzą, jeśli się nie umyją. Jest jeszcze wiele innych zwyczajów, które przyjęli po to, by je zachowywać, jak obmywanie kubków, dzbanów, naczyń miedzianych i stołów” (Marka 7:3-4)

Zdaniem przywódców religijnych za zło odpowiada przekroczenie pewnych narzuconych przez nich samych zwyczajów. Tradycja wraz z każdą upływającą dekadą zyskuje status świętości, a ludzie w swym krótkim życiu nie zdążą zdać sobie sprawy, że tak naprawdę są namawiani, aby słuchać nie Boga, ale ludzi. Zasady ludzkie mają tę przewagę, że są w miarę proste i zrozumiałe, sprowadzając się często do 3 reguł: „Nie bierz ani nie kosztuj, ani nie dotykaj” (Kolosan 2:21). Co prawda denominacje różnią się w szczegółach, czego nie dotykać bądź kosztować, bądź w jaki dzień tygodnia tego nie czynić, ale wyznawcy orientują się w tym wszystkim doskonale. Parafrazując znane powiedzenie, „przez żołądek do nieba”.

Choroba: problem medyczny czy wynik ingerencji demonów?

W Ewangelii Jezus napotyka też Greczynkę pochodzącą z Syrofenicji, która ma jedną prośbę, aby wypędził on demona z jej córki (Marka 7:27). Wierzyła, że to duch nieczysty odpowiada za chorobę dziewczynki. Jezus uzdrawia dziecko kobiety.

Zaraz później mamy inną scenę, kiedy Chrystus uzdrawia głuchego i mającego trudności z mówieniem. Czy odpowiada za to demon? Nie ma o tym ani słowa. Najwidoczniej osoba, która błagała Jezusa o udzielenie pomocy, tak nie opisała tej choroby. Tymczasem dwa rozdziały dalej czytamy, iż inna osoba była opanowana przez ducha nieczystego powodującego, że osoba nie mówiła i nie słyszała (Marka 9:25). Jezus również uzdrawia głuchoniemego.

Dwa uzdrowienia pokazują nam kontrast – jedna osoba wierzy w demona powodującego chorobę, a inna prawdopodobnie nie. Do każdej z nich Jezus przemawia jej językiem. Do Greczynki zwraca się słowami: ” wracaj, demon opuścił twoją córkę!” (Marka 7:29), w przypadku mężczyzny Jezus „poślinił palec, włożył mu w uszy, potem dotknął języka” i wyszeptał „Effata” („Otwórz się”) (Marka 7:33-34). Czy tym razem nie potrzeba było „wyganiać” demona? Nie, o ile osoba w niego nie wierzyła, a tak było najwyraźniej w przypadku głuchoniemego.

Jezus stosował indywidualne podejście – jak widzimy powyżej przemawiał do ludzi językiem dopasowanym do danej osoby. Czy przekonywanie osoby, która wierzyła, że za jej chorobę odpowiada duch nieczysty, miałoby sens? Jeśli ktoś upiera się, że tak, niech spróbuje przekonać wierzących z mainstreamowego kościoła do mało popularnego wierzenia, np. braku Trójcy. Odpowiedzą będzie niedowierzenie, wzruszenie ramionami i niezręczna cisza (zakładając łagodny scenariusz).

Sam Jezus wierzył w Słowo Boga, przekazywane przez Pismo. Hebrajska Biblia, którą doskonale znał Chrystus, nie uczy o demonach opętujących ludzi, ani o szatanie kuszącym człowieka do grzechu. Wiara kobiety wynikała ze światopoglądu narodów ościennych, który w mniejszym bądź większym stopniu przenikał do judaizmu I wieku. Czy Jezus mógł również je przyjąć, jeśli tak kategorycznie odrzucał znacznie bliższe Pismu nauki faryzeuszy, próbujących rozbudować Boże przykazania?

Wizja 2 (źródło zła): za grzech odpowiada ten inny

Czego uczą nas dwie kolejne historie? Liczne przypadki egzorcyzmów w Ewangeliach synoptycznych pokazują, że w I wieku coraz mocniej rozwijała się wiara w duchy nieczyste – nadprzyrodzone istoty, którym później przypisano moc kuszenia do grzechu. To kolejne stoisko z wizją świata: świata, gdzie za zło odpowiada ktoś z zewnątrz. W wersji uproszczonej to szatan i demony, którym bujna fantazja nauczycieli religijnych przypisywała na przestrzeni wieków coraz to nowsze atrybuty. W wersji bardziej złożonej za zło może odpowiadać dosłownie każdy: ten obcy zza granicy, ten po drugiej stronie ulicy mówiący innym językiem, czy też ten chodzący do innego kościoła. Lista napisana krwią przez historię jest znacznie dłuższa i bardziej ponura niż te trzy skromne przykłady. Ale podsumowując: winny zawsze jest ten drugi – obcy.

Wizja 3 (źródło zła): w co wierzył Jezus

Szczerze mówiąc, nie przekonuje mnie żadna wizja świata, gdzie za wszelkie zło odpowiada niedopatrzenie przy wykonywaniu mechanicznego rytuału, kościelna doktryna o szatanie z demonami czy drugi człowiek, na którego składamy wszystkie najczarniejsze wyobrażenia. Na szczęście istnieje jeszcze jedno stoisko z ofertą wizji świata, którą kupuję bez zastanowienia. Sprzedającym jest Jezus, w tym samym rozdziale Marka. Dla niego liczą się dwie rzeczy:

1) zachowywanie przykazań Bożych – jest bezkompromisowy w stosunku do tych, którzy szukają wymówek, próbując obudować Prawo swoimi własnymi przepisami (Marka 7:9: „Całkowicie znosicie przykazanie Boże, aby zachować swoją tradycję”).

2) Zła nie upatruje w demonach i drugim człowieku, ale we własnym sercu człowieka. Tłumaczył uczniom: ” Co wychodzi z człowieka, to kala człowieka. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, cudzołóstwa, nierząd, zabójstwa; Kradzieże, chciwość, niegodziwość, podstęp, wyuzdanie, oko złe, bluźnierstwo, pycha, głupota. Całe to zło pochodzi z wnętrza i kala człowieka. (Marka 7:20-23).

3 wizje: którą wybrać?

Niestety, przed stoiskiem, które oferuje bezkompromisowe podążanie za przykazaniami Boga i szukaniem zła w swoim sercu, nie stoi długa kolejka. Popytem cieszą się atrakcyjne egzorcyzmy, podczas których popularny kaznodzieja odprawia nabożeństwo z intencją uzdrowienia i uwolnienia opętanej; przy innym stoisku jak świeże bułeczki rozchodzą się poradniki, co robić, a czego nie robić, co jeść, a czego nie jeść, a główną kontrowersją jest to, czy „ciało Chrystusa” należy przyjmować klęcząc czy stojąc, co rozgrzewa dyskutantów do czerwoności. Jutro będą dyskutować, czy „ciało Chrystusa” można wziąć do ręki, czy też nie.

Propozycja Chrystusa nie cieszy się takim poklaskiem, bo jakże inaczej spełniłyby się słowa Chrystusa, który mówił w innym miejscu: „Ciasna bowiem jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują” (Mateusza 7:14)? Walka z własnym grzechem nie jest tak spektakularna jak egzorcyzmy, ale ma tę przewagę, że przeciwnik w tej walce jest prawdziwy, a jeśli przeciwnik prawdziwy to i takie zwycięstwo.

Jezus otwiera nasze oczy i uszy

Zakończmy to pobieżne omówienie Marka 7 jednym słowem, który wypowiada Jezus: effata.

Spojrzawszy w niebo, westchnął i powiedział do niego: Effatha, to znaczy: Otwórz się. Zaraz też otworzyły się jego uszy i rozwiązały się więzy jego języka, i mówił poprawnie (Marka 7:34-35)

Samo aramejskie słowo występuje w Nowym Testamencie tylko raz, ale jest wyjaśnione innym greckim terminem: dianoigo (διανοίγω), rozumianym zarówno dosłownie (jak w przypadku uzdrowionego człowieka), jak i symbolicznie.

Łukasza 24:31-32:
(31) Wtedy otworzyły się im  oczy i poznali go, lecz on zniknął im z oczu.
(32) I mówili między sobą: Czy nasze serce nie pałało w nas, gdy rozmawiał z nami w drodze i otwierał nam  Pisma ?

Dzieje 16:14
Przysłuchiwała się temu też pewna bogobojna kobieta, imieniem Lidia, z miasta Tiatyry, sprzedająca purpurę, której to  serce otworzył Pan, aby uważnie słuchała tego, co mówił Paweł.

W jeszcze jednym miejscu słowo to jest tłumaczone po prostu jako „wyjaśniać” (Dzieje 17:3: „wyjaśniał i nauczał: Mesjasz musiał cierpieć i zmartwychwstać”).

Jezus wykorzystuje swoje spotkania z trapionymi przez choroby ludźmi, żeby pokazać głębszą prawdę. W Ewangeliach czytamy, że choroba znika, a człowiek albo jest zdrowy, albo powraca do zmysłów, albo zaczyna mówić czy widzieć. Kiedy na chwilę założymy, że każda z tych osób pełni również symboliczną rolę w narracji Ewangelistów, obraz uzdrowień staje się pełniejszy: z wersji 2D, gdzie widzimy fizyczne uzdrowienie człowieka, dostrzegamy przypowieści w 3D, jako Jezusa otwierającego serca, oczy i uszy ludzi na prawdziwą Ewangelię i Słowo Boże. Ludzie opętani szaleństwem, co może symbolizować świeckie ideologie bądź religijne dogmaty, nagle za jego sprawą wracają do zmysłów. W skrócie: Boże Słowo ma moc uzdrawiania dusz, a Chrystus leczy nie tylko fizyczne choroby. Dlatego mówi również do każdego z nas „otwórz się”, aby nasze oczy otworzyły się m.in. na jego wizję pochodzenia grzechu, a nie tę prezentowaną przez popularne religie czy zmieniające się tradycyjne wierzenia i ideologie ludzi.

Zobacz także: Co oznacza, że człowiek został stworzony na „obraz i podobieństwo Boga”?