Propaganda religijna. Studium przypadku ofiary

Propaganda religijna. Studium przypadku ofiary

Propaganda religijna. Studium przypadku ofiary

Jakie są rezultaty propagandy, w tym tej religijnej? Jak myśli człowiek, który przez lata był poddawany obróbce przez systemy polityczne czy przedstawiające się jako jedynie te reprezentujące Boga na ziemi? Jacques Ellul w swojej książce opisującej fenomen propagandy przedstawia sposób myślenia ludzi, którzy przeszli „pranie mózgu”. Pisze:

Człowiek zmieniony w ten sposób domaga się prostych rozwiązań, haseł, pewników, ciągłości, oddania, jasnego i prostego podziału na Dobro i Zło, skuteczności w działaniu i jedności w myśleniu. Nie może znieść dwuznaczności. Nie może znieść tego, że przeciwnik reprezentuje to, co słuszne czy dobre.  1

Już nie ma miejsca na dwuznaczności, prawda może być tylko jedna. Każdy, kto ośmieli się zakwestionować utarty dogmat, jest zwodzicielem bądź też „wrogiem ludu”. Każdy, kto nie stoi po stronie dowolnie zdefiniowanego przez propagandystów dobra, jest zwolennikiem zła, pozbawionym prawa do posiadania racji. W wymiarze religijnym jest to o tyle groźne, bo na tym gruncie przeciwnikiem Prawdy jest stworzony w łonie chrześcijaństwa Szatan. Innymi słowy, każdy, kto nie stoi po stronie Dobra malowanego przez propagandystów tej czy innej religii, jest zwolennikiem Szatana, a więc wrogiem Boga. Wobec takich wszelkie reguły przestają obowiązywać.

Można sobie wyobrazić, co dzieje się w sytuacji, gdy w wyniku zmian ustrojowych ludzie myślący w taki sposób otrzymują instrumenty do podejmowania decyzji politycznych. Umożliwia to propagandystom uderzania w dowolnie wybrane mniejszości przy akompaniamencie okrzyków aprobaty bądź w najgorszym wypadku milczeniu obojętności zindoktrynowanej większości.

„Prawda”, żeby mogła być dostępna dla ofiar propagandy, musi być sformułowana w postaci prostych haseł i pewników. Nie ma miejsca na wątpliwości i na szczerą odpowiedź „nie wiem”. Dlatego zostawienie marginesu błędu to kapitulacja dla propagandysty. Sformułowanie prawd w postaci dogmatów wyklucza inne zdanie, podparcie się autorytetem Boga wyklucza wątpliwości, a próby kwestionowania dogmatu zostaje uznane za usiłowania burzenia boskiego porządku (patrz: powyższy akapit o szatanie).

Wątpliwości rozwiązuje jeden werset, który nie potrzebuje nawet kontekstu. Pojedynczy werset zaczyna być traktowany, jakby został napisany w celu poparcia tej czy innej powstałej setki bądź tysiące lat później doktryny. Kontekst kulturowy traktowany jest jak wymówka i próba wykręcania „prostej biblijnej prawdy”. Tekst Biblii przestaje być historiami opowiadanymi przez różnych autorów w różnym czasie, którzy posługują się różnymi narzędziami literackimi, ale staje się miejscem poszukiwania wersetów, które poprą tę czy inną doktrynę.

Jeśli nawet Biblia przestaje wystarczać, by znaleźć poparcie na stworzoną post-factum doktrynę, zawsze można sięgnąć po słowa autorytetów. Teologia wydaje się być jedną z nielicznych dziedzin ludzkiej aktywności, gdzie prawda jest rozsądzana nie na podstawie argumentów, ale w oparciu o to, kto i kiedy coś powiedział. Tylko głosy pewnego grona ekspertów się liczą, a siłę argumentu wzmacnia nazwisko. Ekspert z przeszłości zwolniony jest z obowiązku znajomości języków oryginału (kontekst kulturowy był mu nieznany; wiele odkryć, jak choćby zwoje znad Morza Martwego to znacznie późniejszy okres), jednak jego słowa, oprawione w złote ramy tradycji, brzmią do dziś w uszach wszystkich, mających jakikolwiek związek z teologią.

W okowach propagandy świat ma tylko dwa kolory: jest albo czarny, albo biały. Odcienie szarości nie istnieją. Ofiary propagandy nawet nie chcą, aby pokazać im kolorowy świat. A sam świat, jaki znają i akceptują, ma swoją granicę w miejscu, gdzie zamykają się drzwi do tego czy innego kościoła. Kiedy propagandysta przekręca klucz w zamku, wszyscy w końcu czują się bezpiecznie, mogąc kontynuować oglądanie programu na czarno-białym ekranie.

Podstemplowanie swojej prawdy pieczęcią nieomylności zamyka dyskusję, nie zostawiając pola na niezgodę. Fascynujące, że tak definiowane prawdy wciąż zdobywają zwolenników, ale pokazuje to również, jak skuteczna jest to propaganda: ludzie z własnej woli dają zamykać się do mentalnego gułagu. Nie wspominając o tych, którzy stali się obiektami w eksperymencie propagandy nieświadomie, dorastając będąc otoczeni orwellowskimi teleekranami i nie wyobrażając sobie, że poza nimi istnieje coś innego.

Czytaj także: Dyskusje religijne, czyli jak „Bóg zatwardza serca”

Przypis
  1. Jacques Ellul; Propaganda. The Formation of Men’s Attitudes; Vintage Books; s. 255