„Jeden jest tylko nauczyciel wasz”

Epiktet, jeden z reprezentantów stoicyzmu, miał powiedzieć:

„Nie da się nauczyć tego, co sądzisz, że już wiesz”.

Czy na naszej chrześcijańskiej drodze jesteśmy bardziej uczniami czy nauczycielami? Czy „wiemy już wszystko”, czy dalej pozostajemy otwarci na naukę i nowe doświadczenie? Jezus, kierując ostatnie słowa do swoich uczniów, mówił:

„Wyruszcie więc i uczyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mateusza 28:19; B. Ewang. Dosł.).

Tak więc wszyscy musimy być uczniami. Mającymi jednego nauczyciela.

Wy zaś nie nazywajcie się nauczycielami, albowiem jeden jest tylko nauczyciel wasz, a wy wszyscy braćmi jesteście (Mateusza 23:8)

Posługując się analogią do klasy – tylko jeden nauczyciel w pełni zasługuje na to miano i tylko on ma pełnię autorytetu. Inni mogą w mniejszym bądź większym stopniu się mylić. Tymczasem zarówno rzymski katolicyzm, jak i kościół prawosławny opierają swoją teologię i autorytet na tradycji wywiedzionej z nauk osób, które albo samo, albo przez tradycję były nazywane nauczycielami bądź ojcami. Oparcie się na ich poglądach sprawiło, że zmienne nauki kilkaset lat po Chrystusie uważane są dziś za równoważne zdanie w stosunku do tego, co płynie z kart Nowego Testamentu.

Tymczasem ci ludzie, jak my dzisiaj, byli uczniami. Jednak, paradoksalnie, zostali wyniesieni do rangi nauczycieli. Czy wyobrażamy sobie klasę, gdzie nauczyciel musi siedzieć z boku, a prym zaczynają wieść uczniowie, tłumacząc, co tak naprawdę nauczyciel miał na myśli? Proste nauki Jezusa z Nazaretu zostały zastąpione naukami Magisterium Kościoła lub darzonych estymą Ojców Kościoła Prawosławnego.

Kto dziś bierze za pewnik dociekania różnych swego czasu szanowanych badaczy świata przyrody sprzed tysiąca i więcej lat? Jako uczniowie zasiedli w pracowni o nazwie „świat przyrody” i dokładnie studiowali to, co ich otaczało – na miarę ich ówczesnych możliwości. Zapisali swoją kartę w historii nauki, ale dziś ich ustalenia są traktowane jako ciekawostka z lat minionych. Najnowsze ustalenia krytycznie weryfikują dociekania ludzi pozbawionych nowoczesnego sprzętu czy dostępu do źródeł. W religii jest inaczej. Głos uczniów Chrystusa został wykuty w skale tradycji i do dziś jest punktem odniesienia – traktowany jako mocny argument przeciw tym, którzy starają się sięgać wprost do słów Nauczyciela z Nazaretu. O ile w bibliografii pracy naukowej przypis do literatury sprzed ponad 100 lat jest uważany za niestosowny, to im odleglejszy od współczesności głos „ojca kościoła”, tym lepiej…

Wracając do wyjściowego cytatu: „Nie da się nauczyć tego, co sądzisz, że już wiesz” – jeśli nasze szukanie prawdy ograniczy się do tego, co już znamy z tego, co znamy z tego, czy innego kościoła, który z nauk uczniów uczynił nauczycieli, nigdy nie trafimy do źródła nauk tego, który powiedział: „jeden jest tylko nauczyciel wasz”.

Zobacz także: Kim jest uczeń w Biblii