Ewangelia Jana 1:1 – komentarze

Ew. Jana 1:1

Przeczytaj część 1: Ewangelia Jana 1:1 – komentarze – KLIKNIJ!

„I słowo było ku Bogu i słowo było Boskie”

To jest ściśle precyzyjne tłumaczenie. Słowo Ewangelii, które jest uosobieniem życia i osoby Pana Jezusa, było Boskie. Jan pisze dla Żydów, których najwyższe skupienie się na Bogu doprowadziło do tego, że zignorowali możliwość, iż może dojść do Jego manifestacji w innych rzeczach lub osobach. Jan podkreśla, że przesłanie Ewangelii, życie i osoba Jego Syna, to Jego istota. Wierzyć w Boga oznaczało wierzyć w Ewangelię Pana Jezusa. Odrzucenie tego oznaczało oznaczało odrzucenie Samego Boga.

Brak wiary w Boga i brak wiary w Jego słowo Ewangelii stanowią paralelę w 1 Jana 5:10. Bóg jest Swoim Słowem. Słowo „jest” Bogiem, ponieważ Bóg jest tak utożsamiany ze Swoim słowem. Dawid porównuje zaufanie Bogu i zaufanie w Jego słowo (Psalm 56:3-4). Nauczył się tego być może poprzez doświadczenie grzechu z Batszebą. W tej sprawie Dawid „wzgardził słowem Pana… wzgardził nim” (2 Samuela 12:9-10). Dawid nauczył się, że jego stosunek do słowa Boga był jego stosunkiem do Boga – bo słowo Boga w takim sensie było i jest Bogiem.

Poprzez nasze słowa będziemy osobiście potępieni lub usprawiedliwieni – ponieważ my także „jesteśmy” naszymi słowami. Kiedy Samuel powiedział Eliemu o proroczej wizji, którą otrzymał, Eli skomentował: „To Pan” (1 Samuela 3:18). Miał na myśli: „To jest słowo Pana”, ale dostrzegał Boga równie dobrze, jak Jego słowo. „Słowo”, „słowo Królestwa”, „Ewangelia”, „słowo Boże” wszystkie stanowią wyrażenia paralelne, występujące w wielu miejscach Ewangelii. Zapisy przypowieści o siewcy mówią zarówno o „słowie Bożym” (Łukasza 8:11-15), jak i „słowie Królestwa” (Mateusza 13:19).

Słowo / Ewangelia Boża odnosi się do przesłania, które jest o Bogu, tak samo jak słowo o Królestwie” oznacza słowo o Królestwie, a nie sugeruje, że to słowo jest jednym i tym samym co Królestwo. „Ewangelia Boża” oznacza Ewangelię, która jest o Bogu, a nie Ewangelię, która jest Bogiem samym osobiście (Rzymian 1:1, Rzymian 15:16, 2 Koryntian 11:7, 1 Tesaloniczan 2:2, 1 Tesaloniczan 2:8-9, 1 Piotra 4:17).

Tak więc słowo Boga, słowo, które było Bogiem, Ewangelia Boga, stały się ciałem w Jezusie. „Słowo Jezusa” i „słowo Boga” są używane zamiennie (Dzieje 19:10, porównaj Dzieje 19:20; 1 Tesaloniczan 1:8, porównaj 1 Tesaloniczan 2:13); tak jak „słowo Ewangelii” i „słowo Jezusa” (Dzieje 15:7, porównaj Dzieje 15:35).

To słowo nie było bezpośrednim odpowiednikiem Jezusa; On objawił słowo, On pokazał nam przez swoje życie, słowa i osobowość, jakie jest Królestwo, jaki jest Bóg; bo słowo, którym się ,,stał”, było o Bogu i o Królestwie. Był całą Ewangelią – Boga i Jego Królestwa, która stała się ciałem. Mógł wypowiadać Swoje słowa, które trwają w nas (Jana 15:7), a jednocześnie w paralelnym fragmencie mówił o Sobie jako trwającym w nas osobiście (Jana 15:4-5, Jana 14:20). „Słowo było Bogiem” nie może oznaczać, że słowo było identyczne z Bogiem, ponieważ słowo było „z Bogiem” czy też „w Bożej obecności”. New English Bible dlatego oddaje ten fragment:

„czym był Bóg, tym było Słowo”.

G.B. Caird proponuje tłumaczenie:

„Na początku był cel, cel w umyśle Boga, cel, którym był sam Bóg” (1).

W osobie Jezusa była niezwykła i nigdy wcześniej niedoświadczana zgodność między człowiekiem a jego słowami. I nasze świadczenie powinno być wzorowane na Jego przykładzie – powinniśmy być żywym ucieleśnieniem nauk, które głosimy. Przesłanie czy też słowo Jezusa było dalece czymś więcej niż słowami, które wypowiadał ze swoich ust. W pewnym sensie objawił uczniom wszystko, co usłyszał od Ojca (Jana 15:15); a jednak w innym, bardziej dosłownym sensie, ubolewał, że było o wiele więcej mógł powiedzieć słowami, ale oni nie byli w stanie tego znieść (Jana 16:12). Jego osoba i charakter, rozmyślając o których mieli spędzić resztę swojego życia, były „słowem” Boga w ciele do najwyższego stopnia; ale to nie oznacza koniecznie, że słyszeli wszystkie literalnie słowa Boga, wypływające z ust Jezusa.

Wykazałem w innym miejscu, że zarówno Ojciec, jak i Syn, używają języka lub słów zupełnie odmiennie, niż my to robimy. Objawienie się Boga w Chrystusie nie było tylko sprawą Chrystusa wypowiadającego właściwe słowa na temat Boga. Jak bowiem powiedział, Jego ludzie nie mogliby tego znieść, gdyby zostało wypowiedziane w pełni. Pełnia objawienia słowa była w Jego życiu, Jego charakterze i nade wszystko w Jego śmierci, do której Jana 1:14 może odnosić się, kiedy Jan pisze, że sam widział chwałę słowa, które stało się ciałem.

Wydaje mi się, że wielu z nas musi zgłębić te sprawy w swoim sercu; ponieważ nasze głoszenie jest tak często kwestią literalnych słów, wykładów biblijnych, seminariów, obnoszenia się z poprawnym wytłumaczeniem fragmentów i tematów biblijnych. Gdy tymczasem prawdziwe świadectwo daje przeżyte życie, wtedy słowo Boga staje się ciałem. Zignorowanie tego doprowadzi nas do literalnych definicji literalnych słów, sporów o wyznania wiary, niekończących się poprawek w zakresie ujęcia w odpowiednie słowa i sformułowania, wyjaśniających inne słowa… podczas gdy „słowo”, które Pan Jezus objawił, nie było jedynie ludzkimi słowami. Było czymś dużo więcej niż to.

Było i jest, i musi zawsze być słowem, które stało się ciałem. Dlatego nic nie może zastąpić osobistego świadectwa i osobistego, jeden na jeden nauczania jako sposobu, w jaki naprawdę dokonuje się nawrócenie. A jednak coraz częściej mamy tendencję używać mediów do głoszenia – telewizji, płyt CD, internetu, nagrań, kaset itp. Nie ma niczego osobistego w tym wszystkim; nie może zaistnieć przekazywanie prawdy bez wcielenia jej w naszą własną osobowość. To był przecież sposób, w jaki Bóg komunikował się z nami w Swoim Synu; i także my tak objawiamy Jego słowo w ciele innym.

„Słowo było Bogiem”

Słowa Pana Jezusa były słowami, które „słyszał” On od Ojca. Ale nie oznacza to, że był jedynie zwykłym faksem, przekazującym słuchającemu go światu literalne słowa, które Ojciec wyszeptał do Jego ucha. Kiedy uczniowie w końcu pojęli coś na miarę Jezusa, westchnęli: „i nie potrzeba, aby Cię kto pytał” (Jana 16:30). Wcześniej traktowali Jezusa jako rabbiego, któremu uczniowie zadawali pytania, a on w zmyślny sposób na nie odpowiadał. W końcu spostrzegli, że tutaj jest ktoś więcej niż żydowski rabbi.

Sugeruję, że doszli do takiego wniosku, nie zadając Mu pytań złożonych ze słów i słysząc przebiegle ułożone słowa, które składały się na jego odpowiedzi. Słowa, które wypowiadał i manifestował, miały znacznie wyższą jakość i naturę niż zwykłe elementy leksykalne sklecone razem. Był to nikt inny jak Syn Boży, Słowo uczynione ciałem jako osoba.

I to oczywiście było powodem, dlaczego Żydzi nie rozumieli literalnych słów, które wypowiadał. Prosili Go, by mówił do nich otwarcie (Jana 10:24); a odpowiedź Pana była następująca: ich podstawowy problem nie leżał w Jego języku, ale powodem był prosty fakt, że nie wierzyli, że On, cieśla z Nazaretu, jest Synem Bożym. Czy nie jest posunięciem się zbyt daleko zasugerowanie, że wszystkie intelektualne niepowodzenia w zrozumieniu nauki Jezusa są zakorzenione w prostym braku wiary i niepostrzeganiu Go jako osoby?

Jako słowo Boże, przesłanie od Boga w ciele, Jezus był Bożym przedstawicielem i jako taki mógł być uważany za Boga, chociaż nie był Samym Bogiem osobiście. P. Borgen przedstawia to w artykule „Przedstawiciel Boga w Czwartej Ewangelii” (2). Cytuje halachiczną, czyli prawną zasadę rabinów, która mówi, że „wysłannik jest jak ten, który go posłał” i cytuje babiloński Talmud Kiduszin 43a: „Jest uważany za swojego pana w jego własnej osobie”.

Dlatego tak właśnie ci w I wieku, którzy rozumieli, że Jezus jest przedstawicielem Boga, postrzegali Go. John Robinson, swego czasu anglikański biskup Woolwich, zauważył, że mainstreamowe chrześcijaństwo „mówi po prostu, że Jezus jest Bogiem w taki sposób, że terminy „Chrystus” i „Bóg” są używane wymiennie. Ale biblijne użycie jest zupełnie inne. Nowy Testament mówi, że Jezus był Słowem Boga, mówi, że Bóg był w Chrystusie, po prostu w taki, a nie inny sposób” (3).

Następnie Robinson stosuje swój zdrowy rozsądek do przeanalizowania wyrażenia „słowo było Bogiem” w Ew. Jana 1. Twierdzi, że takie tłumaczenie jest nie do utrzymania, ponieważ: „W grece to [tłumaczenie „słowo było Bogiem”] zostałoby najlepiej oddane słowem „Bóg” z przedimkiem, nie „teos”, ale „ho teos”. Podobnie, św. Jan nie mówi, że Jezus jest „boskim” człowiekiem…. wtedy brzmiałoby to „teios”. Uważam, że New English Bible oddaje całkiem dokładnie sens, tłumacząc: „A Bóg był tym, czym było Słowo”. Innymi słowy, jeśli ktoś spojrzy na Jezusa, zobaczy Boga” – w takim sensie, że Jego doskonały charakter odzwierciedlał charakter Ojca” (4). Brak przedimka określonego przed „Bóg” jest znaczący. Pomijając przedimek przed „teos” autor chce powiedzieć, że Logos nie jest w rzeczywistości Bogiem, ale… boską emanacją” (5).

Odniesienia:
(1) G.B. Caird, The Language And Imagery Of The Bible (London: Duckworth, 1988) s. 102.
(2) In Religions In Antiquity (Leiden: Brill, 1968) ss. 137-148.
(3) John Robinson, Honest To God (London: S.C.M., 1963) s. 70.
(4) Ibid s. 71.
(5) Oscar Cullmann, The Christology Of The New Testament (London: S.C.M., 1971) s. 266.

Duncan Heaster

Ewangelia Jana 1 - komentarz

Ewangelia Jana 1:1 – komentarze