Życie i dzieło Jezusa Chrystusa Natchnienie Pism i różnice między Ewangeliami

KSIĄŻKA:

Nazaret zbadany na nowo
lub
Życie i dzieło Jezusa Chrystusa

Wykazane na nowo w zgodzie z Pismami Mojżesza i Proroków, do których Jezus odwoływał się jako do Słowa Bożego

AUTOR:
Robert Roberts

na podstawie „Trzeciej edycji”

Uwaga redakcji: śródtytuły są autorstwa redakcji

PRZEDMOWA
do pierwszego wydania

tekst: Życie i dzieło Jezusa Chrystusa Natchnienie Pism i różnice między Ewangeliami

tekst: Życie i dzieło Jezusa Chrystusa Natchnienie Pism i różnice między Ewangeliami

Powody napisania książki o życiu Chrystusa

Próba ukazania wspaniałego życia Chrystusa w formie biografii nie jest niczym nowym. Podejmowano rozmaite wysiłki w tym kierunku w przeszłości, jak i ostatnio. To, że autor powinien dodawać cokolwiek do szeregu takich prób, może wydawać się zbyteczne bądź świadczące o arogancji: – zbyteczne, jeśli poprzednie wysiłki zakończyły się powodzeniem; aroganckie, jeśli obstaje się przy opinii, że były one nieudane. Być może nie jest ani tak, ani tak. Inne starania mogły być udane w stopniu, który wciąż pozostawia otwartą drogę do czegoś bardziej kompletnego.

Lecz autor, z poczuciem ubolewania z powodu pozornej arogancji, czuje się zmuszony posunąć się dalej i stwierdzić, że aby przedstawić prawdziwą koncepcję osoby, pamięć o której zawarta jest w czterech ewangeliach, potrzebne jest coś zupełnie innego niż „Życie Chrystusa”, jakie kiedykolwiek zostało opublikowane. To, że ta książka jest czymś stanowiącym wyczerpującą formę, autor nie śmie, z pełnym poczuciem ludzkich niedostatków, wyznać. Ale uważa, że stanowi ona przynajmniej krok w tym kierunku. Pod pewnymi względami ma do przedstawienia nowy obraz – nową historię do opowiedzenia – nową, ale i nie nową – nową w porównaniu z obecnymi formami, ale nie nową w stosunku do oryginału, który usiłuje odtworzyć.

O ile większość prób, by opisać Życie Chrystusa, nie zdołała pokazać tego oryginału, autor wierzy, iż można to przypisać dwóm zdecydowanie różnym przyczynom: albo próbowały one sprowadzić Chrystusa do czysto ludzkiego rozumienia; bądź tego usiłowały wtłoczyć go do kolein teologii konwencjonalnej, której on nie jest częścią. Jeśli autorowi udało się odnieść sukces, podążając trzecim torem potraktowania tematu, to z powodu innego dzieła, które zostało dokonane w naszych czasach, o którym świat niewiele słyszał i który docenia mniej – ponownego odkrycia prawdy, pierwotnie ogłoszonej przez apostołów, pozostającej w zgodzie z Mojżeszem, prorokami i apostołami; i wyrwaniu jej z kryjącego ją związku ze zwykłą tradycją, zarówno Rzymskiego, jak protestanckiego wyznania.

Ponowne zbadanie problemów teologicznych epoki w pełnym świetle tego, czym jest sama Biblia, sprawia, że dochodzimy do przekonania, iż fałszywe poglądy na temat Boga i człowieka od wieków dominowały w Europie za sprawą wpływu naturalnie powiązanego z władzą kościelną, wspieraną przez państwo. To właśnie te fałszywe poglądy głównie uniemożliwiły właściwe zrozumienie tematu, znajdującego się w zasięgu ręki. Chrystus jest wbudowany w całą strukturę Biblii; a dla właściwej jego interpretacji istotne jest, aby cel Boga został zrozumiany tak, jak został objawiony i ucieleśniony w tej strukturze.

Jeśli (jak to zostanie ukazane) ten cel został przesłonięty przez teologie wszystkich wyznań chrześcijaństwa, oczywistym skutkiem jest to, że powstanie naprawdę racjonalnej biografii Chrystusa było niemożliwe, jeśli była pisana rękami profesjonalnych teologów, pomimo wysokich umiejętności, którymi dysponowali, a także obfitości materiału dostarczonego w pismach apostołów. Jeśli niemożliwe w rękach teologów, o ileż bardziej w rękach przedstawicieli tak zwanej szkoły racjonalistycznej.

Krótkie omówienie innych biografii Jezusa

To właśnie takie przekonanie, przedstawione na wstępie, stanowi pretekst do podjęcia pracy, pozornie już wykonanej, także i przez ludzi, których nazwiska świat uznaje jako te gwarantujące niepodważalnie wysokiej klasy umiejętności i naukowej sumienności. Eddersheim 1 stworzył zdumiewający pomnik tego, co jest rozumiane jako „erudycja”, a mianowicie: znajomość starożytnych (i przeważnie nie niosących wartości) pisarzy z różnych okresów tematu. Ale sam jego temat gubi się w rozwodnionym długim potraktowaniu materiału. Prosty obraz narracji apostołów znika w słabych i ulotnych oparach, wznoszących się z tak wyszukanej potrawy.

Farrar 2 prezentuje nam piękny widok pewnego rodzaju, ale jest to piękno różnokolorowego obrazu wykonanego z berlińskiej wełny [autor miał na myśli, biorąc pod uwagę czasy, w których żył, produkt pospolity, mający pewne znamiona tandety, co wyjaśnia w dalszej części – red.]. Brakuje mu naturalności i kolorystyki. jest krzykliwy i jaskrawy. Wydaje się być dostojny, ale naprawdę jest sztuczny; czcigodny, ale uwłaczający niedoścignionej znakomitości tematu, który podjął, za sprawą jego uległej czci dla świątyń wzniesionych ręką ludzką.

Renan 3, podążając innym jeszcze torem, prezentuje coś o cechach eleganckiej powierzchowności, którą z Bożego punktu widzenia można trafnie scharakteryzować jako oczywiste kłamstwo.

Znamienne jest, że Carlyle Carlyle 4, który w trakcie pracy nad swoimi obszernymi pismami, wyczerpał zasoby literatury uniwersalnej w swojej pasji dla ludzkich biografii, do biografii Jezusa Nazaretu podchodzi z innej strony – nie w duchu szyderstwa, ale z dala od niego. Jego nieliczne i skrótowe aluzje do Jezusa wyrażają głęboki szacunek dla nieodgadnionego. Było charakterystyczne dla człowieka nie zajmować się tym, czego nie rozumiał. Jednak zrozumienie Chrystusa (w przybliżeniu) jest możliwe w Piśmie Świętym, a zaprezentowanie czytelnego i autentycznego obrazu przedstawiającego Go nie jest wyzwaniem nie do osiągnięcia, co autor ma nadzieję pokazać w kolejnych rozdziałach.

Ewangelie natchnione przez Ducha Świętego

W tych rozdziałach autor bardzo nieznacznie wykracza poza narrację apostolską. Tylko w nich można odnaleźć materiały niezbędne do wiernego przedstawienia tematu. Odniesienie do innych pisarzy może wykazałoby erudycję, ale wniosłoby niewiele rzeczywistej wartości istotnej dla głównej kwestii. Pisarze Ewangelii (z wyjątkiem Łukasza) byli „naocznymi świadkami” tego, z czego zdają relację; i wszyscy oni mieli konieczne kwalifikacje do swojej pracy na sposób, jaki obecnie przyjęło się ignorować, przez erudytów dzisiejszych czasów. Autor nie obawia się wyznać przekonania, że pisarzami apostolskimi kierował Duch Boży podczas wykonywania ich dzieła.

Wiara ta jest nie do uniknięcia na podstawie dowodów, które są zróżnicowane i jednocześnie mocne. Nie można uwierzyć w Chrystusa Ewangelii bez wiary w nie. Nie, same Ewangelie są najbardziej rozstrzygającym dowodem ich boskiej inspiracji. Zarówno jeśli chodzi o tematy, które zostały wybrane do opisania, jak i sposób i metodę prowadzenia narracji i komentarzy, różnią się się od napuszonych i mizernych wysiłków człowieka, podobnie jak niezmącony błękit nieba różni się od pokrytych sadzą murów warsztatu stworzonego przez człowieka. Oko, które może to rozpoznać, nosi na sobie znamię boskiej mądrości.

To była obietnica złożona apostołom, zanim ich opuścił, że Duch Boży uczyni ich świadkami, by wspólnie z nim zaświadczali o rzeczach, które Go dotyczą: „Duch prawdy, który wychodzi od Ojca, on będzie świadczył o mnie. Ale i wy będziecie świadczyć, bo jesteście ze mną od początku” (Jana 15:26-27; UBG). Apostołowie mieli być świadkami (czyli składającymi świadectwo) „rzeczy, które widzieli i słyszeli” (Dzieje 1:8; Dzieje 2:32; Dzieje 4:20; Dzieje 5:32; Dzieje 26:16 itd.). Dlatego kwalifikacją apostoła było to, że powinien był być towarzyszem Chrystusa od chrztu w Jordanie do jego ukrzyżowania i zmartwychwstania (Dzieje 1:21-22), lub przynajmniej powinien był widzieć Chrystusa po jego zmartwychwstaniu (1 Koryntian 9:1).

Świadek to osoba, który mówi na podstawie własnej wiedzy. Apostołowie jako świadkowie mówili na podstawie osobistej wiedzy do tego stopnia, że ich osobiste cechy wpłynęły na wydane świadectwo, co pokazuje reakcja władz, dostrzegających, że natchnieni i odważnie wypowiadający się Piotr i Jan byli przecież „ludźmi nieuczonymi i prostymi” (Dzieje 4:13).

Ale Duch Boży był na nich, by prowadzić ich w tym, co i jak powiedzieć. Ich naturalne uzdolnienia zostały wykorzystane w tym dziele, ale były używane przez Ducha Bożego, będąc ściśle podporządkowane celom zamierzonym przez tego Ducha. Nawet ich działania były kontrolowane i pod nadzorem zgodnie z Jego celami, jak wtedy, gdy Paweł i Sylas „próbowali pójść do Bitynii, ale im Duch nie pozwolił” (Dzieje 16:7) lub gdy Jan miał napisać kilka rzeczy, które usłyszał, a głos z nieba powiedział: „Nie pisz ich” (Objawienia 10:4). Kiedy zatem czytamy pisma apostolskie, czytamy pismo, które, choć napisane przez ludzi, zostało ukształtowane przez Ducha Bożego dla własnych celów.

Kiedy studiujemy świadectwo apostołów o słowach i czynach Chrystusa, otrzymujemy świadectwo, które chociaż ich, jest „ich” tylko na tyle, na ile pozwala Duch. To dwoistość w realizacji dzieła, która jest odpowiedzialna za każdy jego element. Zarówno apostołowie, jak i Duch mieli udział w realizacji, ale to apostołowie byli pod ścisłą kontrolą Ducha. Dzieło posiada na tyle ludzkiej cechy charakterystycznej danego pisarza, ile widać w realizacji, co stanowi bardzo niewielki element w tym przypadku. Duch pozwolił na to dla własnych celów. Jednocześnie dowodzi to ponadludzkiego wydźwięku i charakteru, które są ich najbardziej rzucającymi się w oczy uderzającymi cechami Ewangelii.

Różnice między Ewangeliami

W pismach apostolskich są różnice. Jak możemy je ocenić? Nie jest możliwe, aby przypisać im błąd, jeśli uznamy, że Duch Boży miał udział w stworzeniu tego dzieła. Jezus powiedział, że Duch poprowadzi apostołów do wszelkiej prawdy (Jana 16:13) i dlatego musimy uznać to za naczelny postulat podczas rozważania kwestii, że jeśli zaistnieją jakiekolwiek pozory rozbieżności, nie należy przypisywać tego, w oparciu o tę zasadę, elementowi błędu w pismach. Istnieją różnice w narracjach apostolskich, ale różnica to nie błąd. Cztery osoby siłą rzeczy zdają relację o tej samej rzeczy na cztery różne sposoby. Nawet ta sama osoba zdająca relację czterokrotnie z tej samej sprawy, za każdym razem opowiadałaby o niej inaczej. Sposób myślenia jest zbyt subtelną kwestią, by wtłaczać go w koleiny stereotypów.

Różnice w pismach apostolskich wynikają z różnorodności ludzi, których Duch Boży zaangażował, by dali świadectwo o Chrystusie: ale różnice między Ewangeliami są surowo podporządkowane prawdzie. Ich narrację kontrolował Duch. Duch, znający wszystkie znaczenia, może zadbać o przekazaniu dokładnego znaczenia w różnorodności form. Różnorodność formy nie stoi w sprzeczności z obecnością i prowadzeniem Ducha w różnorodności. Bynajmniej, raczej atrybutem Ducha, czy to w stworzeniu czy objawieniu, delektujemy się się różnorodnością w jedności: „różne są dary, ale ten sam Duch… I różne są działania, lecz ten sam Bóg, który sprawia wszystko we wszystkich… A to wszystko sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu z osobna, jak chce (1 Koryntian 12:4; 1 Koryntian 12:6; 1 Koryntian 12:11).

Dlatego różnice nie są sprzeczne z prowadzeniem Ducha. Po pierwsze, jeśli chodzi o kolejność wydarzeń w czterech narracjach: nie jest taka sama. Stanowiłoby to trudność, gdyby w każdym przypadku pojawiło się zapewnienie, że zachowano dokładną kolejnośc wydarzeń tak, jak to miały miejsce. Nie istnieje takie zapewnienie z wyjątkiem Ew. Mateusza. W niej każda scena jest powiązania z tym, co następuje wcześniej, w sposób, który kojarzy się z sekwencją historyczną. Ale u Marka i Łukasza brakuje takiego dokładnego umiejscowienia wydarzeń. Stąd liczne występowanie takich ogólnych wprowadzeń jak „Stało się pewnego dnia”, „I stało się, gdy szedł do Jerozolimy”, „I stało się, gdy wszedł do domu jednego z naczelnych faryzeuszy” itd.

Posiadają kolejność, ale nie zapewniają, że zachowują kolejność. Dlatego różnorodność kolejności nie stoi ze sobą w sprzeczności. Kolejność była nieistotna i nie stanowiła celu dla Marka i Łukasza, z wyjątkiem ogólnego sposobu, jako podstawy tego, co Jezus zrobił i powiedział.

Z drugiej strony kolejność wydarzeń ma pewne znaczenie. Dlatego u Mateusza mamy podstawę chronologiczną, według której można ułożyć relacje innych pisarzy. Jeśli chodzi o Ew. Jana, jego praca miała charakter uzupełniający, mający szczególny cel zademonstrowanie rozmów i przemów Chrystusa, które miały wpływ na postrzeganie jego relacji z Ojcem. Tutaj również dokładna kolejność wydarzeń nie nie istotna dla przedmiotu i autor nie twierdzi, że taką zachowuje.

Natomiast jeśli chodzi o słowa przypisywane aktorom w scenach wybranych na potrzeby narracji, nie pojawia się zapewnienie o przekazaniu dosłownego sprawozdania. Istota tego, co wydarzyło się, zostaje oddana, często w tych samych słowach, choć niejednokrotnie z różnicami. W związku z tym nie istnieje żadna trudność, gdy zdamy sobie sprawę, że w związku z każdą sytuacją musiało zostać wypowiedzianych wiele słów, które nie zostały odnotowane.

Każdy pisarz przekazuje słowa wypowiedziane, ale utrzymuje, że podaje wszystkie słowa; dlatego każdy z nich może wybrać różne słowa, opowiadając tę samą historię, a różnica między słowami nie oznacza, że w którymś przypadku relacja jest niewłaściwa, ale że został dokonany inny wybór słów faktycznie wypowiedzianych i że w różnych miejscach każda relacja jest poprawna.

Trudność pojawia się jedynie wtedy, gdy zostanie wprowadzone fałszywe założenie, jaka powinna być natchniona relacja. Ci, którzy są przeciwni natchnieniu Ewangelii, są milcząco zgodni, że cztery natchnione relacje powinny być dokładnie takie same. Pomijają przy tym podwójną naturę autorstwa. Zapominają, że apostołowie są używani jako świadkowie i dlatego ich narracje, chociaż kształtowane i prowadzone przez Ducha, odzwierciedlają, w dozwolonym zakresie, różne postrzeganie przeciętnego świadka zdarzenia. Lub z drugiej strony niesłusznie upierają się, że jeśli Duch miał coś wspólnego z doborem słów, ludzki aspekt świadectwa nie powinien być w ogóle dostrzegalny.

Różnice wynikają z wielości umysłów zaangażowanych w stworzenie narracji, ale ponieważ wszystkie te umysły były pod kontrolą jednego umysłu, który używał ich dla swoich własnych celów, różnice były tak dokonane, by wszystkie były zgodne z prawdą. Nawet w tak pozornie skrajnym przypadku jak różnice w sformułowaniu napisu nad głową Chrystusa na krzyżu, nietrudno zastosować te zasady. Napis był w trzech językach i niemożliwe jest stwierdzić, z którego z nich pisarze korzystali, by dokonać wyboru.

Mateusz pisał po hebrajsku i być może wybrał hebrajski. Łukasz pisał z myślą o wykształconym świecie i chociaż pisał po grecku, mógł wybrać swój sposób oddania słów inskrypcji z języka rządzących – Rzymian (łacina). Jan, piszący dla wierzących po rozproszeniu, mógł wybrać grecki – w tamtym czasie język, którym posługiwano się na Wschodzie – wszyscy dokonywali swoich własnych wyborów pod przewodnictwem Ducha. W tym mogło leżeć źródło słownych różnic, bez najmniej dosłownej nieścisłości. Idiomy języków różnią się; stąd może powstać różnica językowa.

Oprócz tego mogła zaistnieć celowa różnica między jedną inskrypcją a drugą. Kreślarz Piłata mógł ją urozmaicić z myślą o widzach. Mógł dodać „z Nazaretu” do tytułu dla obcych, którzy mogli przebywać w tłumie i którym niezbędna mogła okazać się informacja o lokalnym wydarzeniu, niepotrzebna w wersji hebrajskiej i rzymskiej, którą mogli przeczytać Żydzi. Kto wie? W tej kwestii istnieją niejasności i jesteśmy zobowiązani wykorzystać w pełni możliwości wyjaśnienia, jakie są dostępne, zamiast ulegać sugestii istnienia błędu w pismach apostolskich, który tak wiele rozważań wyklucza.

I nawet gdyby nie istniały te możliwości alternatywne, możliwy jest łatwy sposób wyjaśnienia tego w inny sposób. Kilku narratorów Ewangelii nie twierdzi, że podaje nam dokładne sformułowania, chociaż Jan to robi. Po prostu mówią nam, że oskarżenie zostało napisane nad głową Jezusa, mówią nam też, jakie to było oskarżenie. Nie mówią: „I takie było dokładnie sformułowanie, w jakim zapisano oskarżenie”. Mateusz mówi: „I umieścili nad jego głową napis z podaniem jego winy: To jest Jezus, król Żydów”. Marek: „Był też napis z podaniem jego winy: Król Żydów”. Łukasz: „Był też nad nim napis sporządzony w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: To jest król Żydów”. Jan” „Sporządził też Piłat napis i umieścił na krzyżu. A było napisane: Jezus z Nazaretu, król Żydów”.

W tych czterech relacjach nie ma niespójności. Tylko jeden z Ewangelistów deklaruje, że sporządza napis. Inni oddają sens i to niemal tymi samymi słowami. Jest tu jedynie różnorodność tej samej prawdy. Praktycznie nie ma nawet żadnej różnicy; to tylko różne stopnie doboru słów. W rzeczywistości istnieje pełna zgoda. Marek mówi: „Król Żydów”. Takie słowa były na inskrypcji: nie mówi, że były to jedyne słowa. Łukasz mówi: „To jest król Żydów”- dwa słowa więcej: one znalazły się na inskrypcji. Łukasz nie mówi, że to były jedyne słowa. Mateusz mówi: „To jest Jezus, król Żydów” – trzy słowa więcej. One były na inskrypcji; nie stwierdza, że nie było żadnych innych.

Wszystkie pasują do siebie, jak naczynia różnej wielkości. Jan dodaje: „z Nazaretu” do słów pozostałych autorów i pomija zaimek wskazujący – prawdopodobnie kopiując dokładną frazeologię Piłata po łacinie. Musi być oczywiste, że te różnice są tylko różnymi formami prawdy, których miejsce w relacjach Ewangelii jest ewidentnie Boskiego pochodzenia i sprawia, że zaliczamy je jako napisane pod przewodnictwem i z nakazu Ducha Świętego, które to przewodnictwo niewykwalifikowana krytyka wyklucza.

Ta sama uwaga odnosi się do innych kwestii, na które powołują się ci, którzy utrzymują, że kompozycja Ewangelii była omylna. Wyjaśnienie brzmi: zjednoczenie Ducha z apostołami w kwestii autorstwa, które umożliwiało swobodę zmian, a która nie byłaby dozwolona zwykłemu ludzkiemu sprawozdawcy. Duch był autorem wszystkich zapisanych wypowiedzi i czynów, dlatego mógł parafrazować czy zmieniać opis Swoich własnych czynów lub wypowiedzi, przy zachowaniu swobody, z jakiej korzysta każdy autor w odniesieniu do swoich własnych dzieł. To właśnie brak rozpoznania wszechdominującej obecności Ducha Bożego w stworzeniu tych pism kreuje trudności dla samej krytyki.

Zasady, które można zastosować do zwykłych ludzkich dzieł, są stosowane do kategorii twórczości, która jest poza zwykłymi literackimi kategoriami. Nie istnieje porównanie między ludzkim pisarzem, który spisuje jedynie swoje własne myśli i wrażenia, a takim, którego sposób myślenia jest zespolony z kierującym go umysłem, istniejącym poza jego własnym, którego sam jest sługą i pod którego wpływem może nawet pisać rzeczy, których nie pojmuje.

Duch Boży w narracjach apostolskich miał na celu przedstawienie istoty zapisanych faktów, a nie konkretnej formy, w jakiej te fakty zostały przedstawione lub wyrażone w momencie ich wystąpienia. Nowy Testament nie jest gazetą, ale rezerwuarem mocy duchowej – mocy kryjącej się nie w różnych formach wyrazu, lecz w przedstawionych rzeczach. Tak więc, jeśli mówi się nam, że podczas pewnego wydarzenia Jezus został publicznie ogłoszony Synem Bożym, zapis faktograficzny zapewnia nas o tym w formie poza wszelkimi wątpliwościami, ale nie przekazuje wszystkich szczegółów dotyczących tej sytuacji, ani nie mówi nam wszystkiego, co zostało powiedziane.

Z narracji Jana jest oczywiste, że znacznie więcej miało miejsca, zarówno w odniesieniu do tego, co powiedział Jan, a także tego, co powiedział Duch, niż to, co pojawiło się w innych narracjach. I jeśli podane są dwie formy słów Ducha: „To jest mój umiłowany Syn” oraz „Ty jesteś moim umiłowanym Synem” – możliwe jest, że obie formy zostały użyte podczas sytuacji – jedna skierowana do widzów, a druga do samego Jezusa. Narracje są zbyt skromne jako narracje (choć pełne treści), aby dać podstawy na ostateczne rozstrzygnięcie sporu w tym czy innym kierunku w kwestii takiej jak ta. Każdy pogląd jest uzasadniony w przeciwieństwie do stanowiska, że Duch Boży wspierał apostołów i jednocześnie pozwolił im popełnić błąd. Różnice są wszystkimi odmianami prawdy; a gdyby były znacznie większe niż te, które, istnieją, byłyby całkowicie uprawnione podczas przekazaniu przez Ducha jego własnych intencji co do zapisu jego własnego dzieła.

Te uwagi pasują do każdego przypadku. Zapisane słowa w żadnym wypadku nie stanowią wszystkich wypowiedzianych sów. Wypowiedziano znacznie więcej słów, niż zostało zapisanych. Te zapisane są jedynie wyborem: w różnych relacjach różny wybór został dokonany, chociaż różnica nie jest wielka. Nie ma w tym nic, co byłoby niezgodne z doskonałą prawdą.

Należy dokładnie zrozumieć dwie cechy charakterystyczne tego zagadnienia: obecność i kontrola ze strony Ducha oraz część przydzielona apostołom jako świadkom, a wtedy wszelkie trudności znikną. Stosowanie jednego lub drugiego z nich z wyłączeniem pozostałych jest przyczyną zamieszania – z jednej strony w tradycyjnej szkole, a z drugiej krytycznej szkole czysto ludzkiej nauki.

Działając w oparciu o te zasady na kolejnych stronach, autor usiłował połączyć cztery narracje Nowego Testamentu w jedną harmonijną historię, obejmującą każdy szczegół i dostosowując każdą oczywistą różnicę między czterema ewangelistami. Przedstawia wynik pracy z pełnym czułości szacunkiem dla tematu, którego słowa nie mogą wyrazić, oraz z niewypowiedzianym pragnieniem, aby umysły ludzkie (głodne prawdy, bo karmione wszelkiego rodzaju intelektualnym bezsensem) mogły obudzić się na ucztę „z tłustych potraw” 5, którą Bóg przygotował dla świata 1850 lat temu 6 w życiu i dziele Chrystusa; i którego uwagę wkrótce ponownie zwróci za sprawą wydarzeń na światową skalę, które wywołają dzwonienie w uszach [porównaj 1 Samuela 3:11- red.].

Autor
Birmingham, 12 września, 1890 r.

Wersję audio publikacji (po angielsku) można znaleźć TUTAJ.

Czytaj także: Preegzystencja Jezusa Chrystusa – czy Jezus istniał przed swoimi narodzinami?

Przypisy

  1. Alfred Edersheim, „The Life and Times of Jesus the Messiah” – red.
  2. Frederic Farrar, „The Life of Christ” – red.
  3. Ernest Renan, „Life of Jesus” – red.
  4. Carlyle B. Haynes, „The Return of Jesus”
  5. porównaj: Izajasza 25:6 – red.
  6. wstęp został napisany w 1890 – zobacz poniżej – red.